Wracałem właśnie przez las z miasta, teoretycznie mógłbym zmienić się w jakiegoś ptaka i być tam już po kilku minutach, jednak było w miarę ciepło a poza tym, lubiłem nocne spacery. Nagle pod nogami zaczął kręcić mi się kocur.
- Cześć mały. - kucnąłem przy nim i pogłaskałem go, otarł się o moje kolano. - Zgubiłeś się? Hmm? - wziąłem go na ręce i ruszyłem dalej, po drodze czasem cicho mruczał.
Doszedłem do akademii, na dziedzińcu stała jakaś dziewczyna.
- Dzięki. Gdzie go znalazłeś? - zapytała.
A więc to ona jest jego właścicielką.
- Drobiazg. W lesie. - odpowiedziałem i podałem go jej.
Angelika?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz