Po raz pierwszy w życiu znalazłem się w bibliotece. I to jeszcze nie z własnej woli. Można powiedzieć że zostałem tu przyciągnięty siłą przez dyrektora. Jakoś ostatnio zbytnio wtyka nos w nie swoje sprawy. Według niego jazda konna i czytanie książek nieco mnie wycisza i uspokoją. Miałem za zadanie wypożyczenie sobie jakiejś książki z jakimś mądrym przekazem. No niestety nie jestem w tym dobry. Poczekałem aż dyrektor odejdzie i chciałem się jakoś wymknąć ale ktoś na mnie wpadł.
- Um... Przepraszam. - powiedział od razu i obrócił się do mnie twarzą.
Jednak powszechnie wiadomo jak mnie łatwo sprowokować. Złapałem go za kołnierz i szarpnąłem:
- Patrz jak leziesz.
Popatrzył na mnie nieco ździwionym, spokojnym a zarazem krytycznym wzrokiem.
- Przecież przeprosiłem. - wymamrotał.
Przewróciłem oczami i puściłem. Ten spojrzał na mnie jeszcze raz i odwrócił się chcąc odejść. Jednak wtedy mi wpadł do głowy genialny pomysł. Podbiegłem za nim i złapałem go za koszule żeby się do mnie odwrócił. ten zrobił to bez słowa i popatrzył na mnie z zapytaniem czego chcę.
- Pomożesz mi. -powiedziałem.
- Źle interpretujesz zdanie. - powiedział. - Powinieneś powiedzieć: Pomożesz mi?
-Nie wkurzaj mnie.
- Ja nie wykonuje rozkazów, ale chętnie pomagam jeśli ktoś mnie o coś prosi. - powiedział poprawiając uścisk na książkach które trzymał.
Westchnąłem pod nosem.
- Dobrze. W takim razie. Mógłbyś mi pomóc?
- No i co tak trudno było? - zapytał prześmiewczo.
- Trudniej niż myślisz. - powiedziałem tłumiąc w sobie złość.
I tak nie miałem dziś dobrego humoru, a ten knypek próbuję za wszelka cenę wyprowadzić mnie z równowagi.
Poprawił okulary i zapytał:
- No to, w czym miałbym ci pomóc?
- W wypożyczeniu książki.
- Co w tym trudnego?
- Nie rób ze mnie idioty. Jestem tu pierwszy raz w życiu i nie wiem która książka ,, ma przekaz". Byłbym wdzięczny gdybyś mi coś polecił. - powiedziałem dalej tłumiąc w sobie złość.
Nathaniel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz