sobota, 22 kwietnia 2017

Od Brooklyna

- Nie, nie rób tego! - krzyknąłem - Proszę nie zabijaj ich !
- Nie odzywaj się! - warkł
- Co oni ci takiego kurwa zrobili?! - zapytałem
- Wszystko! Przez nich nie żyją moi rodzice - powiedział
Spojrzałem na dwie osoby, które były pod postacią Feniksów. Utrzymywali się już ostatkiem sił. W moim ciele narosła agresja. Zacząłem krzyczeć. Zmieniłem się w feniksa i zaatakowałem ta osobę
***
Obudziłem się z krzykiem. Mój oddech był ciężki, a tetno bardzo szybkie. Serce biło mi jak oszalałe.
- Brook.. Uspokój się. To był tylko sen - powiedziałem sam do siebie
Leżałem paręnaście minut w bez ruchu patrząc się w sufit. W końcu się całkiem uspokoiłem. Spojrzałem która godzina.
- O Kurwa! - krzyknąłem - Znowu się spoźnie! Cholera jasna...
Zerwałem się z łóżka a raczej spadając z niego. Szybko zerwałem się na równe nogi. Poszedłem do szafy wyjąłem byle jakie ubranie, ważne, aby były czyste. Szybko się ubrałem. Wziąłem plecak z paroma zezytami i jednym długopisem. Wybiegłem z pokoju kierując się do sali. Gdy miałem skręcać wpadlem na jakąś dziewczynę. Przewrociliśmy się na podłodze. Oczywiście ja miałem miękkie lądowanie. Bo wylądałem na niej. Szybko wstałem. I pobiegłem dalej.
- Idioto CHOLERNY PATRZ JAK BIEGNIESZ- słyszałem za sobą.
Wpadlem do jadalni jednakże wziąłem kanapkę i pobieglem na lekcje jedząc po drodze. Zdążyłem 10 minut przed zakończeniem matematykiem. Usiadłem obok jakieś dziewczyny. Spojrzałem na nią. To była to ta sama, która potrąciłem. O CHUJ.... Ona już patrzyła na mnie z nienawiścią.
Dziewczyno?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz