Przebudziłam się wcześnie rano, a raczej zbudził mnie Joker. Tak było każdego dnia. Pobudka około ósmej. Nigdy nie mogłam dłużej spać, ponieważ on mi na to nie pozwalał. No, ale cóż wiedziałam na co się piszę biorąc do siebie psa i jaki spływa na mnie duży obowiązek. Jest mój i nikt inny się nim nie zajmie, nawet choć na jeden dzień.
Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam przed swoją twarzą pysk Jokera, który prawie mnie polizał, ale na szczęście w ostatniej chwili odsunęłam głowę unikając jego "pocałunku". Chcąc ruszyć nogi poczułam, że coś mi przeszkadza leżąc na nich. Próbowałam mocniej, ale to nic nie dawało, w końcu się trochę zdenerwowałam i podnosiłam. Zobaczyłam mojego kota Demona, który niczym jak żaba na liściu rozwalił się akurat na moich nogach uniemożliwiając mi je ruszyć. Delikatnie go podsunęłam i poczułam ulgę. Mimo iż nim poruszyłam to i tak nadal leżał i nawet w tej samej pozycji. Wstałam z łóżka i powędrowałam do łazienki, aby przemyć twarz. Jak to dobrze, że dziś jest weekend i nie trzeba iść na zajęcia. Byłam strasznie zmęczona, ponieważ poszłam spać około trzeciej w nocy. Potrzebowałam dużo snu, bo następnego dnia wyglądałam jak trup i nigdy nie myślałam. Joker ciągle stał przy drzwiach i szczekał, abym poszła z nim na dwór i nie miałam raczej innego wyjścia. Dałam jeść Demonowi i poszłam do szafy, aby się ubrać. Założyłam czarne spodnie i krótką bluzkę z jakimś nadrukiem, a na to cienką bluzę. Przyczepiłam Joker'owi smycz i wyszłam zamykając drzwi na klucz. Kiedy wyszłam ciepły wiatr powiał na moją twarz, a słońce dość mocno mnie ogrzewało. Powinnam się ubrać w jasnych kolorach, ale zazwyczaj ubieram się w ciemne. Kierowałam się w stronę lasku, który był niedaleko instytutu. Kiedy dotarłam mogłam puścić Joker'a ze smyczy, aby sobie pobiegał i załatwił swoje potrzebny i tak też zrobiłam. Pies biegał z jednego do drugiego drzewa, obwąchując je. Powąchał już bardzo dużo drzew w lasku i wyglądało, na to że nie ma dość. Usiadłam na kamieniu i mu się przyglądałam. Po około pół godzinnym spacerze wróciłam do pokoju zostawiając tam Joker'a, a sama poszłam do jadalni. Była godzina dwudziesta pierwsza i wyglądało na to, że było już po kolacji, a ja nie zdążyłam na nią przyjść. Stoły były już prawie puste i gdzieniegdzie były jeszcze sztućce i koszyki z chlebem. Podeszłam do jednego z koszyczka i wzięłam trzy kromki chleba. Weszłam do kuchni i złapałam za szklankę i wzięłam dzbanek nalewając sobie soku. Wzięłam wszystko i poszłam po cichu do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi i nagle pod nogami zakręcił mi się Demon, a potem skoczył na mnie Joker i wylałam na siebie sok i upuściłam chleb. Pies nie zwracając uwagi jak jego wołam nadal gonił kota po korytarzy, aż nagle zniknęli za rogiem. Szybko wstałam i pobiegłam za nimi. Rozejrzałam się, ale nie było po nich śladu. Zaczęłam nawoływać Jokera, ale nie przyszedł. Zaczęłam zastanawiać się gdzie mogą być, nagle zobaczyłam jak biegnie z innego korytarza. Kamień spadł mi z serca, ponieważ myślałam, że coś zdemoluje i narobi mi kłopotów, a jeszcze tego mi tylko brakowało. Ale nagle przypomniałam sobie o Demonie, którego nigdzie nie było. Zobaczyłam jakiegoś chłopaka, który niósł go na rękach, a ten spokojnie siedział, co mnie trochę zdziwiło, ponieważ nie za bardzo lubił on obcych.
- Dzięki. Gdzie go znalazłeś? - zapytałam od razu
Chłopaku, który przyniosłeś mi kocura? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz